Helena Roj Kozłowska – pseudonim „Bronka”

16 kwietnia 1899 roku w Zakopanem urodziła się Helena Roj Gąsienica. Od wczesnego dzieciństwa miała kontakt z młodopolskim kręgiem elit artystycznych, literackich i naukowych. W rodzinnym domu często gościł Kazimierz Przerwa-Tetmajer. W okresie młodzieńczym, Helena bardzo szybko zaangażowała się w działalność artystyczną, promującą i dokumentującą sztukę rodzimą Podhala. Obszarem jej twórczej działalności był przede wszystkim teatr i muzyka. Stryjkiem Heli był Bartuś Obrochta, co zapewne miało wpływ na jej doskonałą znajomość góralskiej muzyki. Wiodła prym wśród uzdolnionej góralskiej młodzieży, zrzeszonej w amatorskim teatrze, wystawiającym spektakle w reżyserii Heleny, która zazwyczaj też odgrywała główną rolę kobiecą.
Artystyczny świat i rosnąca popularność nigdy nie zatarły jednak spraw najważniejszych – walki na rzecz wolności Ojczyzny. Jej zespół wystawiający „Janosika” brał udział w agitacji plebiscytowej na Górnym Śląsku wczesną wiosną 1921 r. Jak pisał we wspomnieniach Jędrzej Czarniak, odgrywający rolę Janosika, górale przybyli na Górny Śląsk na zaproszenie Komisarza Plebiscytowego – Wojciecha Korfantego.
23 kwietnia 1923 roku odbyło się huczne wesele Heli i krakowskiego pisarza Mieczysława Rytarda (właściwie Kozłowski). Małżeństwo brało czynny udział w tworzeniu libretta „Harnasie” Karola Szymanowskiego. Wkład Heleny był nie do przecenienia.
Związek z Rytardem rozpadł się w 1936 roku. Helena poświęciła się pracy badawczej i publicystycznej. Nowa miłość, syn Ignacego Daszyńskiego – Feliks, wprowadził Helenę w szeregi piłsudczyków, i dalej – Armii Krajowej.
Po wybuchu wojny, Feliks Daszyński w stopniu porucznika artylerii został zmobilizowany do udziału w kampanii wrześniowej. W kwietniu 1940 roku przesłał depeszę z rosyjskiego obozu jenieckiego w Starobielsku. Niedługo potem wraz z innymi oficerami przewieziono go transportem L.S. 1029; CAW, Ap 3701, KW 23/D–110 do Charkowa, gdzie został zamordowany przez NKWD.
Helena została sama z dopiero co urodzonym synkiem Jasiem. Z racji zaangażowania w działalność konspiracyjną, z uwagi na agitację w okresie powstań śląskich, a także ze względu na naciski działaczy podhalańskiego Goralenvolku, zabrała dziecko i w pośpiechu wyjechała do Warszawy. W stolicy zakwaterowali się w mieszkaniu Feliksa Daszyńskiego, w kamienicy przy Placu Starynkiewicza. Dzięki pomocy poznanego w Zakopanem Aleksandra Schiele, została oficjalnie zatrudniona w fabryce „Haberbusch i Schiele”. Otrzymała przepustkę Ausweiss, która ułatwiała życie codzienne w okupowanej stolicy i tym samy dawała możliwość pracy konspiracyjnej w szeregach Armii Krajowej. Początkowo zajmowała się kolportażem prasy podziemnej, a od 1943 roku pod pseudonimem „Bronka” działała jako łączniczka AK. Zimą 1943/1944 roku z willi „Ustronie” Aleksandra Schiele w Konstancinie nadawała depesze do polskiego rządu w Londynie, podejmowała próby łączności z konspiracją w Szwajcarii. Nadajnik odebrała na dworcu w Konstancie od angielskiego spadochroniarza, który przywiózł go koleją w wagonie „Nur für Deutsche”.
W warszawskim mieszkaniu ukrywała prawdopodobnie żydówkę, która oficjalnie pełniła funkcję opiekunki małego Jasia. Mieszkanie zostało zrewidowane przez Niemców. Po zdemaskowaniu konspiracyjnej działalności Heleny, artystka wraz z synkiem musiała opuścić Warszawę. W ucieczce pomogło AK. Przez podwarszawską Urlę i Kraków, po zakończeniu wojny, wiosną 1945 roku, Helena i Jaś wrócili do Zakopanego.
Po powrocie do domu, Helena znowu zaangażowała się w działalność artystyczną, promującą sztukę rodzimą, rozpoczęła prace badawcze o charakterze etnograficznym. Dyrektor Muzeum Tatrzańskiego Juliusz Zborowski, który w 1923 roku bawił na weselu Rojówny z Rytardem, w 1947 roku zatrudnił Helenę Roj – Kozłowską w Muzeum Tatrzańskim.
„Pamiętam jak dziś, jak pod Starym Kościółkiem spotkaliśmy z matką wujka Jaśka, zabrał nas do domu i pamiętam, tą ciepłą kawę z mlekiem” – wspominał w rozmowie syn Heleny, Jan Gąsienica Roj. Ze wspomnień wojennych małego dziecka pan Jasiek pamięta jeszcze: buty wojskowych widziane z sutereny, znaleziony granat, karabin maszynowy zainstalowany na zniszczonym poddaszu warszawskiej kamienicy i to, że starszy kolega chciał wymienić pistolet za kilka cukierków.
Panie Janie, dziękujemy za rozmowę. Każdorazowe spotkanie z Heleną Roj – Kozłowską obecną w Pana pamięci to wspaniała lekcja historii.
Szczegółowa biografia, a jednocześnie pasjonująca lektura: Y. Strzelecka, „Najpiękniejszy kwiat Podhala. Opowieść o Helenie Rojównie”, Podkowa Leśna 2008.
Na fotografiach: Helena Roj – Kozłowska, ok. 1925, zbiory Muzeum Tatrzańskiego